Niemiecki ekspert: ETS 2 to wzrost cen ogrzewania w Polsce nawet o 150 procent

Dodano:
Pokrętło przy grzejniki/ Flaga UE. Portfel. Zdj. ilustracyjne Źródło: PAP / Pixabay / Unplash
Wprowadzenie ETS2 nie będzie dla niemieckich konsumentów szokiem, może natomiast doprowadzić do wzrostu cen ogrzewania w Polsce nawet o 150 procent – przyznał niemiecki ekspert.

"Po wprowadzeniu ETS2, ceny w trzech milionach gospodarstw domowych w Polsce mogą wzrosnąć nawet o 150 proc. Dlatego Polska należy do najzagorzalszych przeciwników ETS2" – powiedział telewizji NTV Bernd Weber, szef think tanku Epico Klima-Innovation z siedzibą w Brukseli i Berlinie.

ETS (na razie funkcjonuje ETS 1) to unijny systemem handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, a w praktyce zupełnie sztuczny podatek, którym obłożeni są Europejczycy. Deklarowanym przez Brukselę i jej agendy celem ETS jest redukcja gazów cieplarnianych do atmosfery. ETS 2 ma opodatkować sektory dotąd nieobjęte regulacjami – transportbudownictwo. W oczywisty sposób oznacza to wzrost kosztów życia – nie tylko rachunków za ogrzewanie – w zasadzie dla każdego mieszkańca Europy.

Sztuczny podatek "klimatyczny"

Jednak konsumenci niemieccy – zapewnił Weber – początkowo w bardzo niewielkim stopniu odczują ETS2, ponieważ u nich cena za CO2 jest już uwzględniana w rachunkach za ogrzewanie i transport. Obecnie cena za tonę CO2 w Niemczech sięga 55 euro, a po wprowadzeniu ETS2 wyniesie 50-75 euro. "Rachunek za zatankowanie samochodu lub za zużycie gazu nie będzie szokiem" – podkreślił ekspert. Zastrzegł, że liczba dostępnych pozwoleń na emisję będzie się sukcesywnie zmniejszała, co spowoduje, że na początku przyszłej dekady cena może podskoczyć do 100 euro za tonę CO2.

Węgiel niezgodny z ideologią klimatyzmu

Mówiąc o sytuacji w Polsce, Weber nie krył, że obywatele odczują wzrost cen. Jest tak, ponieważ wiele gospodarstw domowych ogrzewa drewnem i węglem (źródłem tanim stabilnym), ale powodującym szczególnie wysoką emisję dwutlenku węgla. To z kolei nie podoba się brukselskim ideologom. Elementem ideologii klimatycznej przymusowe wyeliminowanie tych źródeł z użytku.

W Polsce zdecydowanie przeciwko ETS opowiadają się partie opozycyjne – PiS, Konfederacja WiN, a także Konfederacja Korony Polskiej. Nawet premier Donald Tusk po szczycie UE 23.10.2025 r. poinformował, że we wnioskach ze szczytu Rady Europejskiej udało się zawrzeć zapis o rewizji systemu ETS2. Jak sprecyzował, daje to możliwość ewentualnego zablokowania wejścia w życie tego systemu od 2027 roku. Roczne opóźnienie w żaden sposób nie chroni Polaków przed kolosalnymi kosztami, dlatego PiS i Konfederacja opowiadają się za całkowitym wyjściem Polski z systemu ETS.

ETS 2. Dla polskich rodzin dodatkowy koszt 1000-1500 zł miesięcznie

O kosztach wdrożenia w Polsce ETS 2 Magdalena Uchaniuk rozmawiała niedawno w Radio Wnet z prof. Ziemowitem Malechą z Politechniki Wrocławskiej.

Z raportu "Energia, transport, społeczeństwo. Wpływ systemu ETS 2 na gospodarkę Polski" wynika, że w rezultacie wprowadzenia ETS 2 np. cena litra benzyny wzrośnie od 54 groszy do 1,48 zł. (Diesel wzrost od 63 gr. do 1,71 zł na litrze). Łącznie koszty wzrostu cen paliw związane z ETS 2 w transporcie wyniosą Polaków od prawie czterech do 10 miliardów euro rocznie. ETS 2 za ogrzewanie gospodarstw domowych, będzie kosztowało Polaków dodatkowe od dwóch do pięciu miliardów euro rocznie.

Profesor przypomniał, że Polska jest najbardziej poszkodowana, ponieważ budowany od dziesięcioleci specyficzny miks energetyczny w naszym kraju opiera się na węglu. Polski miks energetyczny działał dobrze, ale Komisja Europejska żąda likwidacji górnictwa w imię prymatu ideologii klimatycznej nad ekonomią. Docelowo Europa ma osiągnąć tzw. neutralność energetyczną. Naukowiec powiedział, że ETS-2 uderzy więc szczególnie mocno w polską gospodarkę i obywateli.

Według prof. Malechy z analizy raportu wynika, że po wprowadzeniu ETS 2 przeciętna rodzina będzie musiała dopłacać dodatkowo 1000–1500 zł miesięcznie, ale trzeba mieć też na uwadze, że za jakiś czas skończą się tzw. tarcze ochronne za które dopłaca z podatków państwo. Ekspert zaznaczył, że doprowadzi do zubożenia społeczeństwa i wykluczenia komunikacyjnego, zwłaszcza poza dużymi miastami.

Prof. Malecha powiedział, że w Stanach Zjednoczonych nie ma systemu ETS, a emisje dwutlenku węgla spadły tam bardziej niż w Europie przy jednoczesnym znaczącym wzrośnie PKB. Tłumaczył też, że w Europie wprowadzenie ETS sprawia, że europejskie społeczeństwa ubożeją, wszystko drożeje, łącznie z technologiami, które w narracji Komisji Europejskiej mają powodować obniżenie emisji dwutlenku węgla.

Źródło: dw.com / Radio Wnet / DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...